środa, 17 lipca 2013

Rozdział VIII - "Pan Seksowny vs. Pan Romantyczny"

Rano odwiozłam Iana, Justina i Sarę na lotnisko. Gdy wróciłam część siatkarzy już wstało. Wczoraj postanowiłam, że porozmawiam ze Zbyszkiem. Nie mogłam tego odkładać w nieskończoność. Musieliśmy sobie wyjaśnić, że to co stało się w kuchni nie może się powtórzyć. Gdy weszłam do kuchni zamiast Zibiego wpadłam na wyraźnie podekscytowanego Kubiaka.
- Masz tu kort tenisowy?! - spytał z niedowierzaniem.
- Dopiero dzisiaj go zobaczyłeś? - zmarszczyłam brwi, rozbawiona. - Stał tu cały weekend.
- Wiesz, masz całkiem sporą posiadłość, więc nic dziwnego, że przeoczyłem to.. - wzruszył ramionami. - Masz ochotę zagrać?
Patrzył na mnie wyczekująco, robiąc maślane oczy. W sumie dawno nie grałam. Nie miałam nawet z kim.
- Przebiorę się tylko - odpowiedziałam mu w końcu i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- Czekam na korcie! - krzyknął za mną i wybiegł na zewnątrz. Weszłam do garderoby. Po kilku minutach znalazłam sukienkę do tenisa. Wzięłam po drodze rakiety i piłkę. Kubiak stał na boisku.
- No nareszcie - wyszczerzył się. Podszedł do mnie i wziął jedną z rakiet. Zaczęliśmy grać. Musiałam przyznać, że był lepszy ode mnie. Nie chciałam się poddawać i zawzięcie walczyłam, w każdej akcji. Im dłużej graliśmy, tym więcej osób nas obserwowało. W końcówce wszyscy siedzieli obok nas i nam kibicowali. Niestety, pomimo moich starań Misiek okazał się lepszy. Po nas na kort wszedł Winiar z Dagą. Nawet nie wiedziałam, że grała kiedyś w tenisa. Oglądałam przez chwilę ich pojedynek, po czym weszłam do domu. Wzięłam szybko prysznic i się przebrałam. Pozostali nadal siedzieli na korcie, kibicując bardziej Winiarowi, który przegrywał. Weszłam do kuchni, gdzie Laura zabierała się za obiad.
- Pomogę ci. - powiedziałam, zakładając fartuch.
- Robimy twoją specjalność? - westchnęła. Jedyna potrawa, w której przyrządzaniu nie potrafiła mi dorównać. Skinęłam głową z uśmiechem i zabrałam się do pracy.


- Wow.. - zachwyciła się Iwona, patrząc na talerz, który przed nią postawiłam. Na większości twarzy widniał zachwyt. - Co to jest?
- Makaron z sosem z trzech serów - uśmiechnęłam się dumnie. Opieka babci spowodowała, że potrafiłam gotować i to całkiem dobrze. Gdy wszyscy skończyli na stole pojawiło się drugie danie. Żeberka w sosie beszamelowym zrobiły furorę. Uwielbiałam gotować dla kogoś, tym bardziej, jeśli komuś smakowało. Na deser podałam tiramisu z rabarbarem.
- Dobra to niech się teraz pani Laura przyzna, że to ona wszystko zrobiła.. - zaśmiał się Igła. Skończył jeść jako pierwszy i teraz siedział trzymając się za brzuch.
- Skłamałabym.. - odpowiedziała. - Ja tylko podawałam składniki.. - uśmiechnęła się życzliwie.
- W takim razie Julka, zostaniesz moją drugą żoną.. - zaśmiał się, a reszta mu zawtórowała.
- Jeśli będziesz też sprzątać to ja nie widzę problemu.. - Iwona uniosła ręce do góry. Wszyscy zaśmiali się jeszcze głośniej.  

Po obiedzie wszyscy rozeszli się w różne strony. Jedni pływali w basenie lub się opalali, drudzy grali na korcie w tenisa lub dopingowali. Szukałam wszędzie Bartmana. Znalazłam go dopiero po kilkunastu minutach. Siedział przy basenie z Winiarem. Podeszłam do nich powoli. 
- Porozmawiamy? - spytałam. Winiar chyba wyczuł napięcie.
- Pójdę poszukać Dagi. - wstał i oddalił się szybkim krokiem w stronę domu.
- Tutaj? - Zibi uniósł brwi. Wokół nas było pełno ludzi. Na spokojną rozmowę nie było szans. Chyba wyczytał z mojej twarzy to co myślę. - Chodź.. - ruszył w stronę parkingu. Jakby ciągnięta przez niewidzialną linę ruszyłam za nim. Otworzył mi drzwi do swojego samochodu, czekając, aż wsiądę.
- Nie wiem, czy wypada zostawiać gości.. - zmarszczyłam brwi.
- Nie będzie nas góra dwie godziny.. - popatrzył na mnie, wyczekująco. Bez słowa wsiadłam, a on zamknął drzwi. Jechaliśmy warszawskimi drogami w milczeniu. W tle słychać było jedynie radio. Nie zastanawiałam się co mu powiem. To nie tak, że nie chcę spróbować. Interesował mnie. Był mężczyzną, z którym widziałam się w przyszłości. Ale nie mogłam oczekiwać od niego, że bez wyjaśnień poczeka dwa miesiące, aż będę mogła się z nim związać. Nie mogłam mu powiedzieć. Nie wiem jakby zareagował, a nie chciałam ryzykować. Poza tym to nie byłoby fair w stosunku do Iana, który dla całej tej szopki odrzucił naprawdę wspaniałą dziewczynę.
    Zatrzymaliśmy się, ku mojemu zdziwieniu na jakiejś polnej drodze. Wyszłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Nie było tu nic oprócz drzew i krzaków. 
- Robi się ciemno.. To ta scena, w której wyskakuję gość z piłą mechaniczną i rąbie nas na kawałki? - spytałam, mrużąc oczy. On jedynie się uśmiechnął i ruszył dalej drogą. Szłam za nim zastanawiając się dokąd mnie prowadzi. - Powiesz mi gdzie idziemy?
- Zobaczysz.. - odpowiedział krótko. Stanęłam jak wryta, gdy wszedł w zarośla i zniknął. Niepewnie weszłam za nim. Przeszłam przez krzaki, uważając na pojedyncze gałązki i w końcu go zobaczyłam. Stał na skale, a przed nim widniało małe jezioro. Po drugiej stronie znajdowała się skalista ściana, sięgająca wysoko. Stanęłam obok niego i rozejrzałam się dokładnie.
- Zabierasz tu dziewczyny na pierwszą randkę, żeby pokazać jaki jesteś romantyczny? - przerwałam ciszę.
- Tak właściwie, to nikomu przedtem nie pokazałem tego miejsca - zmarszczył brwi, jakby dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę. Przestałam się uśmiechać. To nie ułatwiało mi przejścia do sedna sprawy.
- Wiesz o czym chciałam porozmawiać.. - powiedziałam cicho, siadając na skale.
- Wiem. - odpowiedział, opadając obok.
- Wiesz, że to co się stało..
- .. nie może się powtórzyć, wiem. - dokończył za mnie.
- Nie chodzi o to, że tego żałuję.. - zaczęłam się usprawiedliwiać.
- .. tylko o to, że masz chłopaka. - znów mi przerwał.
- Jestem, aż tak przewidywalna? - zmarszczyłam brwi.
- Nie, ale miałem dość dużo czasu na to, żeby pomyśleć o tym co chcesz mi powiedzieć. I doszedłem do wniosku, że nic innego nie usłyszę z twoich ust..
- Przepraszam.. Ja.. - zaczęłam, ale nie wiedziałam co powiedzieć dalej.
- Julie.. - przerwał mi ponownie, tylko teraz z uśmiechem. - Jeśli boisz się, że się załamię i będę płakał w poduszkę to przestań.. - zaśmiał się lekko. - Jestem dużym chłopcem i rozumiem.
Popatrzyłam na niego. Zdecydowanie mówił prawdę. Widocznie zbyt się tym wszystkim przejęłam. Dla niego widocznie to był nic nie znaczący pocałunek. Zabolało mnie to trochę.
- Nie pomyśl sobie, że ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. - powiedział szybko. Może ona naprawdę umie czytać w myślach? Nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale on na szczęście na to  nie czekał. Wstał, zdejmując koszulkę. 
- Wskakujesz ze mną? - spytał, wyciągając do mnie rękę. - No chyba, że się boisz.. - przymrużył oczy. Wiedział co powiedzieć, żeby mnie przekonać. Złapałam go za rękę, a on pomógł mi wstać. - Wskakujesz w ubraniu?
- Nie rozbiorę się przy tobie.. - odpowiedziałam, kręcąc głową. Uśmiechnął się tylko. Staliśmy na zboczu skały. Popatrzyłam w dół. Nie było, aż tak wysoko. Kiedyś na wakacjach ze znajomymi skakaliśmy z wyższych skał. - Na trzy.. - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Nadal stał, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Widocznie nie spodziewał się tego, że się zgodzę. - Raz.. Dwa.. Trzy.. - odbiliśmy się od zimnej powierzchni skały i skoczyliśmy. Zanim znalazłam się w wodzie poczułam to niesamowite uczucie adrenaliny. Uwielbiałam to. Zdecydowanie za mało go ostatnio w moim życiu.
***
Siedzieliśmy na skale i czekaliśmy, aż wyschniemy. Nie mówiliśmy nic, ale nie czułem się tym skrępowany. Julie należała do tych osób, z którymi nawet cisza może być interesująca. Patrzyłem na nią kątem oka. Gdy tu jechaliśmy wiedziałem co chce mi powiedzieć, ale do końca miałem złudne nadzieję, że może się mylę. Jedynym pocieszeniem może być fakt, że widocznie ta sytuacja też jej nie pasowała. Nie rozumiałem tego.
- Mogę cię o coś zapytać? - przerwałem tą idealną ciszę. Musiałem wiedzieć.
- Yhm.. - mruknęła. Usiadłem i popatrzyłem na nią. Leżała z zamkniętymi oczami, napawając się promieniami zachodzącego słońca na twarzy.
- Dlaczego jesteś z chłopakiem, którego nie kochasz? - wyrzuciłem z siebie. Na jej twarzy pojawił się lekki grymas, ale szybko się opamiętała.
- Czemu myślisz, że go nie kocham? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, nie otwierając oczu.
- Sądzę, że gdybyś go kochała nie pocałowałabyś mnie, wtedy w kuchni..
- To nie ja cię pocałowałam tylko ty mnie..
- Nie protestowałaś. - westchnęła i otworzyła oczy. Podniosła się i popatrzyła przed siebie.
- To skomplikowane.. - wzruszyła ramionami. - Może kiedyś ci to wytłumaczę.
- Dlaczego nie teraz? - zmarszczyłem brwi.
- Bo nie mogę.. - popatrzyła mi w oczy. Od razu zauważyłem, że dla niej to też jest trudne. Irytowało mnie to, że nie wiem co ona myśli. Nie była jak moje poprzednie dziewczyny. One były przewidywalne i od razu człowiek wiedział co w danej chwili myślą. Ona była inna i to mi się chyba w niej najbardziej podobało. - Jak znalazłeś to miejsce? - spytała, rozglądając się. Szybka zmiana tematu.
- Mieszkałem niedaleko stąd. Gdy zacząłem trenować siatkówkę, biegałem tą polną drogą. Kiedyś było mniej krzaków i widać było jezioro już z drogi. Potem przychodziłem tu pomyśleć. Chyba każdy ma takie swoje miejsce.
- Dlaczego nie przyprowadziłeś tutaj nikogo?
- Nie wiem.. - wzruszyłem ramionami. - Chyba dlatego, że ono było tylko moje. Nie chciałem się nim z nikim dzielić.. Więc jeśli komuś je pokażesz to cię zabije.. - popatrzyłem na nią z powagą, na co ona się roześmiała.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że ta Iza nie jest twoją dziewczyną? - popatrzyła na mnie uważnie. Wiedziałem, że kiedyś o to zapyta.
- To było takie ważne? - uśmiechnąłem się mrużąc oczy. Lekko się zarumieniła.
- Nie, ale.. - urwała, nie wiedząc co dalej powiedzieć. - Po prostu nie poprawiłeś mnie, gdy nazwałam ją twoją dziewczyną..
- To skomplikowane.. - wzruszyłem ramionami. - Może kiedyś ci to wytłumaczę.

***

Wracaliśmy do domu w zupełnie innej atmosferze. Śpiewaliśmy piosenki, które leciały w radiu. Zbyszek sportowcem może i był świetnym, ale śpiewał okropnie.
- Zmień! - krzyknęłam, gdy usłyszałam swój głos w odbiorniku.
- Nie - zaśmiał się, zasłaniając ręką przyciski. - This is my.. 
- To przynajmniej jej nie kalecz! - próbowałam go przekrzyczeć.
Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy pod dom. Przed głównymi drzwiami Zosia bawiła się z pieskami.
- Gdzie byliście? - spytała, gdy nas zauważyła.
- Przejechać się. - odpowiedziałam, podchodząc do niej. - Nadałaś już im imiona?
- To jest Daisy - wskazał na mniejszego yorka. - A to Lucky..
- Dlaczego nie mają polskich imion? - zdziwiłam się.
- Bo tak miały na imię psy w filmach, w których grałaś.
- Rozumiem.. - uśmiechnęłam się. Razem z Bartmanem poszliśmy na taras. Dochodziła 19. Tak jak myśleliśmy, nic się nie zmieniło. Większość pływała w basenie. Jedyną różnicą jaką zastaliśmy był rozpalony grill.



Gdy leżałam już w swoim łóżku i czytałam "Pianistę", usłyszałam pukanie do drzwi. Chwilę później pojawił się w nich Bartman.
- Przeszkadzam? - szepnął.
- Nie.. - pokręciłam głową. - Wchodź..
- Nie mogę zasnąć.. - rzucił się na łóżko, a ono zaskrzypiało pod jego ciężarem.
- Mam ci poczytać na dobranoc? - zaśmiałam się.
- Myślałem raczej o jakimś filmie.. - wskazał na telewizor, który stał przed nami.
- Idź coś wybierz.. - skinęłam głową w tamtą stronę.
- Masz tylko jeden horror? - spytał zawiedziony.
- Tak.. Dostałam go na urodziny, chyba..
- To co włączamy?
- Nie możesz wybrać czegoś innego? - westchnęłam. Z dość pokaźnej kolekcji musiał wybrać, akurat ten.
- Boisz się?
- Nie.. Po prostu go nie lubię.
- Jest nie odpakowany.. - zmarszczył brwi.
- Dobra włącz.. - wywróciłam oczami. Wrócił na miejsce i usiadł obok mnie.
- Zawsze możesz się przytulić.. - wyszczerzył się, patrząc na ekran. Podniosłam wyżej poduszkę i ułożyłam się wygodnie. Jak będę miała trochę szczęścia to zasnę przed startem. Pierwsze sceny były wprowadzeniem do dalszej części, więc oglądałam je spokojnie. Nie pamiętam co było dalej, bo w pewnym momencie odpłynęłam..


________
Liczba komentarzy przekonała mnie, żeby dodać rozdział wcześniej.. :) Mam jeszcze jeden w zapasie, więc jeśli pod tym też będzie dużo to spodziewajcie się kolejnego już w piątek :)

Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam.. ask.fm

13 komentarzy:

  1. Pierwsza. :D
    Ja tam czekam na przyspieszenie akcji. :D Dobrze, że Sara sobie wyjechała, ja bym ją wykorkowała w kosmos . ; p

    OdpowiedzUsuń
  2. druga :D
    zarąbiste

    OdpowiedzUsuń
  3. niech coś będzie pikantnego, naprawde dobrze piszesz, czytałam twój wcześniejszy blog naprawde dobry. Myslałam ze jakas akcja :D będzie z Julią i Zbyszkiem

    OdpowiedzUsuń
  4. Juz nie moge doczekac sie nastepnego, swiaetnie piszesz czytalam tez twoje poprzednie opowiadanie bylo tez swietne ale to jest o wiele lepsze, tez lubie bardzo takie pikatne sceny i mam nadzieje ze sie nie dlugo pojawia

    OdpowiedzUsuń
  5. supciooo buziakii :* niemoge sie doczekac nastepneggo moze jutro wstaw nie czekaj do piatku

    OdpowiedzUsuń
  6. W piatek ? No to jeszcze sie zalapie ;) chociaz nie wiem czy bede w stanie bo w piatek zakończenie roku a tylu swietnych nauczcieli odchodzi jedna jyz powuedziala ze na pewno bedzie plakac ;_; a wracajac do bloga to rozdzial jak zawsze swietny ;) nie ma w sumie co tu mowic ;) szkoda ze Bartek juz sie nie stara o Julię ; ( ale chyba musze sie w koncu pogodzic z mysla ze ona kocha Zibiego ;) miejsce o który nikt nic nie wie ? Bardzo fajny pomysl jak to czytalam to normalnie to widzialam przed oczami i czulam hak spadam do tegi jeziora ( wiem dziwne) ;) a wiec no tak jak zawsze czekam z niecierpliwością bs nexta : D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie ! :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział (mam nadzieje, że ukaże się już w piątek)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    http://volleyball-is-my-word.blogspot.com

    MalinowaSłodycz :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki wspaniały *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. genialny :) lekko się czyta, aż się kolejnego rozdziału nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodaj już kolejny, jestem ciekawa, jak Julia przetrwa horror. ;)
    Tessa

    OdpowiedzUsuń
  12. najlepsze opowiadanie jakie w życiu czytałam :) czekam na kolejny z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń