Następnego dnia odbył się ostatni trening przed drugim spotkaniem z Brazylią. Dało się wyczuć napięcie, bo chyba każdy chciał zdobyć trzy punkty. Niestety, mecz zakończył się w tie-breaku, ale na szczęście wygraną Polski. Dwa wygrane spotkania z reprezentacją Brazylii musiały zakończyć się oficjalnym świętowaniem, dlatego urządzono "małą" imprezę w restauracji, która znajdowała się w hotelu. Przed szafą stałam dobre pół godziny, zastanawiając się nad tym jak powinnam się ubrać, ale w końcu zdecydowałam się na sukienkę.
Weszłam do środka z Justinem. Siatkarze już siedzieli przy stolikach i rozmawiali. Gwar był ogromny, ale widocznie nikomu to nie przeszkadzało. Kilka par tańczyło z boku w rytm głośnej muzyki.
- Gdzie siadamy? - spytał Timberlake, który już kołysał się do rytmu.
- Chodź, Igła do nas macha.. - powiedziałam ciągnąc go w kierunku Ignaczaków. - Cześć.. - przywitałam się z tymi, którzy siedzieli wystarczająco blisko. - To jest Justin, jeśli go ktoś jeszcze nie zna.
Zajęłam miejsce koło Iwony, patrząc z uśmiechem na mojego przyjaciela, który witał się z każdym po kolei, zamieniając co najmniej dwa słowa z nowo poznaną osobą. To jest dopiero dusza towarzystwa. Zaczęłam się rozglądać, szukając Zbyszka, ale nie było go przy stole. Czyżby pan Bartman ruszył na parkiet? Przeszyłam wzrokiem grupkę tańczących ludzi i go znalazłam. Zamarłam, gdy zobaczyłam, że jego partnerką jest Paula.
- Co robi tutaj była Zibiego? - spytałam siedzącego na przeciwko Kubiaka.
- Zaprosiłem ją. - powiedział, dumny z siebie. - Kto wie, może dzisiaj się zejdą? Już nawet usiedli koło siebie. - wyszczerzył się. Zagryzłam wargę, obserwując ich. Rozmawiali o czymś, płynnie sunąc po parkiecie. - Musisz się z nami napić! - oznajmił tonem, nie znoszącym sprzeciwu i nalał mi alkoholu do kieliszka. Popatrzyłam ponownie na Zibiego. Jeśli on na mnie nie czekał, to ja też nie miałam zamiaru. Stuknęłam się z Miśkiem i przechyliłam kieliszek, pozwalając, aby procentowa substancja wypalała mi gardło. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie, jak się okazało należało ono do Wronki. Posłałam mu uśmiech, a on wstał i ruszył w moim kierunku. Zrobiłam to samo i spotkaliśmy sie w połowie drogi.
- Zatańczymy? - spytał, wyciągając w moim kierunku dłoń. Podałam mu swoją i trzymając się za ręce ruszyliśmy na parkiet. Dołączyliśmy do tańczących par i znalazłam się w silnych objęciach mojego partnera. - Tak w ogóle to Andrzej jestem.
- Miło mi Cię poznać.. Julka. - przedstawiłam się. - Jak kolano? Zobaczę cię jutro na treningu? - uśmiechnęłam się zadziornie, czując na sobie spojrzenie atakującego. W końcu mnie wielce szanowny pan zauważył. Za późno.
- Tak, jutro wielki dzień. Po takiej przerwie już nie mogę się doczekać, żeby zacząć trening. - powiedział, a ja zauważyłam iskierki radości w jego oczach. Uwielbiałam ludzi z pasją.
- Miałam nadzieję, że słyszałeś o moich zdolnościach jeśli chodzi o masaż i dlatego tak bardzo czekasz na jutrzejszy dzień. - westchnęłam.
- To jest powód nieoficjalny. - szepnął mi do ucha, obracając. Kątem oka widziałam, że Bartman nie spuszcza z nas wzroku, ale to tylko zachęciło mnie do flirtu z Wronką. Niestety, piosenka się skończyła. Tak to jest zaczynać taniec w połowie.
- Może napijemy się na dobry początek znajomości? - zaproponowałam. Gdy doszliśmy do stołu zauważyłam, że zostały przy nim nieliczne osoby. Wzięłam swój kieliszek z literatką i usiadłam koło Andrzeja. Spodziewałam się, że Zbyszek zaszczyci mnie swoją obecnością, gdy piosenka się skończy, ale przy kolejnym utworze również zajęty był panią idealną.
- No to zdrowie! - zagrzmiał Wrona, stukając swoim kieliszkiem w mój. Opróżniłam go, nieznacznie się przy tym krzywiąc. W głośnikach słychać było fajny kawałek, więc pociągnęłam Wronkę i znów znaleźliśmy sie na parkiecie. Musiałam przyznać, że umiał się ruszać.
- Odbijany! - usłyszałam za sobą niski głos Zbyszka, przy kolejnej piosence. Andrzej odszedł zawiedziony, a ja znalazłam się w objęciach Bartmana. - Co to było z tym Wroną? Pożerał cię wzrokiem, a ty na dodatek go kokietowałaś..
- Mogłabym zapytać cię o to samo.. Jak się tańczyło z Paulą?
- Kubiak ją tu zaprosił, nie ja.. - odpowiedział szybko. - Też byłem zaskoczony, gdy ją zobaczyłem. W ogóle mówiłem ci, że nie masz o co być zazdrosną.
- Nie jestem zazdrosna! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Oczywiście.. - pokręcił głową. Obrócił mnie szybko i przyciągnął ponownie do siebie. - A ty nie musisz wykorzystywać Wrony, żebym był zazdrosny..
- Nikogo nie wykorzystuję. Ja tylko z nim tańczyłam, nic więcej.. - zmarszczyłam brwi. Utwór się skończył, a ja ruszyłam samotnie do stolika. Jak się okazało Zbyszek siedział koło Miśka, na ukos ode mnie.
- Nie dziwię się, że chcesz przyjąć tą pracę! - krzyknął Justin, przekrzykując muzykę. Opadł właśnie na krzesełko obok, cały w skowronkach. - Niesamowicie pozytywni są ci siatkarze! - dodał. Nie wiem jakim cudem mój kieliszek był pełny, ale nie zadając zbędnych pytań, przechyliłam go ponownie.
Po tańcu z Justinem, Kubim, Igłą i ponownie Justinem wyszłam przed hotel się przewietrzyć. Zamarłam bez ruchu, gdy na schodach przed drzwiami zobaczyłam siedzącą Paulę. Musiała mnie usłyszeć bo odwróciła się automatycznie.
- Cześć.. - przywitała się z uśmiechem. - Chcesz to możesz się dosiąść. - skinęła na miejsce koło siebie. Nie wiedziałam dlaczego usiadłam, dlaczego nie wróciłam do środka, ale coś kazało mi zostać z nią na dworze.
- Też chciałaś się przewietrzyć? - spytałam, bo nic mądrzejszego nie przychodziło mi do głowy.
- Można tak powiedzieć.. Nie chce zawracać ci głowy.. - powiedziała, patrząc przed siebie.
- Jak już wspomniałam jestem dobrym psychologiem.. Może pomogę.
- Chodzi o Zbyszka.. Myślałam, że uda nam się to naprawić.. Miałam nadzieję, że możemy wrócić do tego co było dawniej.. Ja go nadal kocham, a on..
- Ciebie nie. - dokończyłam za nią i szybko ugryzłam się w język. Popatrzyła na mnie zaskoczona.
- Tak mi się wydaję.. Mówił ci cokolwiek o mnie? - spytała z nutą nadziei w głosie.
- Wiesz.. - zaczęłam. Nie bardzo wiedziałam co mam odpowiedzieć. Z jednej strony było mi jej szkoda. Nie kochałam jeszcze nikogo bez wzajemności, ale potrafiłam sobie wyobrazić jak ona się teraz czuję. Jednak z drugiej strony, nie chciałam jej robić nadziei, bo wtedy na pewno nie odczepi się od Zbyszka. - Coś wspominał, że rozstaliście się w nieprzyjemnych warunkach..
- To już mamy za sobą. Wyjaśniliśmy sobie wszystko.. Co się stało? Dlaczego nie może być tak jak dawniej? Przecież nie byliśmy ze sobą, niecałe dwa miesiące.. Nie mógł chyba zapomnieć o roku, który spędziliśmy razem.. - powiedziała zdesperowana. Ja wiedziałam co się stało. Pojawiłam się ja i przyczyniłam się do tego, że ta miła, idealna dziewczyna siedzi tutaj i użala się nad sobą. Nie czułam wyrzutów sumienia.. Za bardzo chciałam Zbyszka dla siebie, żeby móc współczuć dziewczynie, która pragnęła tego samego.
- Nie mam bladego pojęcia co się stało.. - pokręciłam głową. - Wydaję mi się, że powinnaś o nim zapomnieć i znaleźć sobie kogoś innego z kim będziesz szczęśliwa.. - dodałam. - Chodź do środka bo robi się zimno.. - wstałam, czekając na nią.
- Ja tu jeszcze posiedzę. - odpowiedziała mi z uśmiechem. Czy ona naprawdę musi być taka miła? Weszłam do środka i od razu zauważyłam, że większość siatkarzy jest zalanych. Dosiadłam się do Igły i Justina, którzy prowadzili filozoficzne rozmowy, które ich zdaniem były interesujące.
- Jest i moja najlepsza przyjaciółka! - krzyknął Amerykanin, przytulając mnie.
- Mamy wspólną przyjaciółkę! - ucieszył się Ignaczak, przybijając z nim piątkę. - Wypijmy za to!
Wzięłam od niego pełny kieliszek do jednej ręki, w drugiej trzymając sok pomarańczowy. Gdy odstawiłam pusty kieliszek, zauważyłam Zbyszka. Stał oparty o filar z rękoma w kieszeni i patrzył na mnie tymi zielonymi tęczówkami. Poczułam dziwną falę gorąca i ruszyłam w stronę atakującego. W tamtym momencie zapomniałam o załamanej Pauli, która siedziała samotnie na schodach. Nie pamiętałam o tym, że mamy utrzymać nasz związek w tajemnicy. Liczyło się tylko to, że on był mój. Nie miałam zamiaru dzielić się nim z nikim.
- Pokażesz mi twój pokój? - szepnęłam na ucho. Uśmiechnął sie pod nosem i wyszedł z sali, wchodząc po schodach na górę. Odczekałam chwilę i ruszyłam za nim. Czekał na mnie na korytarzu, przed drzwiami z numerkiem 19. Przepuścił mnie w drzwiach, a ja weszłam do środka. Zanim zamknął drzwi, zrzuciłam z siebie sukienkę, a gdy się odwrócił oplotłam mu ręce na szyi i wpiłam mocno w usta. Zaskoczony zareagował dopiero po chwili, obejmując mnie mocno i przyciągając do siebie. Nie odrywając się od jego pełnych usta zaczęłam rozpinać mu guziki koszuli. Ponownie znalazłam się w jego ramionach, ale teraz napierałam już na goła klatkę piersiową. Nie wiem nawet kiedy znaleźliśmy się na łóżku. Czułam jego przyśpieszony oddech na skórze i ręce błądzące po całym ciele, które przeszedł przyjemny dreszcz podniecenia na myśl, że w każdej chwili ktoś może wejść do pokoju...
****
Odczekałem chwilę i wszedłem ponownie do restauracji za Julie. Rozejrzałem się po wszystkich. Impreza trwała w najlepsze, nikt widocznie nie przejmował się tym, że dochodzi pierwsza w nocy. Julka siedziała już między Igłą i Justinem, śmiejąc się z nich razem z Iwoną. Wiedziałem, że jeśli zostanie tam na dłużej to na pewno trzeźwa z imprezy nie wyjdzie. Nie miałem ochoty na tańce, ani alkohol, więc wyszedłem się przewietrzyć. W drzwiach wpadłem na Paulę, która właśnie wchodziła do środka.
- Wchodzisz? - spytałem, przepuszczając ją.
- Miałam taki zamiar.. - mruknęła. - Możemy chwilę porozmawiać?
- Pewnie.
Usiadłem obok niej na schodach i patrzyłem przed siebie, obserwując Pita i Ole, którzy przytuleni szli w stronę parku. Dotarło do mnie, że przez najbliższe dwa miesiące nie będzie mi dane spędzanie w taki sposób czasu z Julką.
- Rozmawiałam z twoją fizjoterapeutką.. - powiedziała cicho, a ja zamarłem.
- O czym? - popatrzyłem na nią uważnie.
- O tobie.. - odpowiedziała, bawiąc się srebrną bransoletką. - Uświadomiła mi, że nie mogę czekać na ciebie w nieskończoność i muszę wiedzieć, czy mam jakieś szansę..
- Paula - przerwałem jej szybko. - Nie chce, żebyś na mnie czekała. To półtora miesiąca było naprawdę trudne, ale zdążyłem sobie to wszystko już poukładać. Nie chcę tego burzyć.
- Rozumiem.. - mruknęła, ale uśmiechnęła się smutno. - Julka nie jest psychologiem, prawda?- spytała już innym tonem.
- Nie, jest tylko fizjoterapeutką..
- Tak myślałam, bo po rozmowie z nią wcale nie zrobiło mi się lepiej.. - zaśmiała się cicho. - Nie spotkałam jeszcze nikogo takiego jak ona.. Niby miła, ale jak coś powie to się człowiekowi robi jeszcze gorzej.. - pokręciła głowę, nie rozumiejąc. Zaśmiałem się, dobrze wiedząc co ma na myśli.
- O widzę, że przeszkodziłem.. - usłyszałem za sobą i się odwróciłem. Na progu stał uśmiechnięty Justin, podtrzymując się klamki, żeby nie stracić równowagi.
- Nie.. - odpowiedziała mu Paula z uśmiechem. - Ja już miałam wchodzić bo mi zimno.. - dodała, wstając i wchodząc do środka. Na jej miejsce opadł Justin i głośno westchnął.
- Fajnie tu macie.. - powiedział z wielkim bananem na twarzy. - Życie ci nie miłe, że rozmawiasz z byłą, gdy Julie jest w pobliżu? - spytał, patrząc na mnie jak na idiotę.
- Ona zawsze była taka zazdrosna?
- Powiem Ci coś.. - zaczął, a ja już wiedziałem, że tak jak Julie cierpi na pijacki słowotok. - Ona jest jedynaczką, więc nie jest przyzwyczajona, żeby się z kimś czymś dzielić. Tym bardziej facetem. Na dodatek ma nie wyparzony język i najpierw mówi, a potem myśli. To tworzy w całości właśnie taką osóbkę, jaką jest Julie.
- Powiedziałem jej przecież, że nie musi być zazdrosna.
- Jeśli chodzi o takie sprawy to do niej mówi się jak do ściany.. - przerwał na chwile, zastanawiając się. - Chociaż nie.. Ściana by cie chyba prędzej posłuchała. Trzeba po prostu to zaakceptować, że ona jest uparta jak osioł. Poza tym ma też zalety.. - zmarszczył brwi, próbując podać przynajmniej jedną.
- Ale wy się kochacie.. - pokręciłem głową, śmiejąc się.
- Tak naprawdę nie mogłem sobie wymarzyć lepszej przyjaciółki.. Tylko jej nie mów. - dodał szybko. - Chociaż nie znosi mojej przyszłej żony i przewiduję rozwód. Jest pewna, że przyjdę do niej załamany po rozprawie, a ona z satysfakcją powie "a nie mówiłam".. I ten jest uśmiech, gdy ma rację.. Straszny, nie?
- Też to zauważyłeś? - spytałam, zaskoczony. Drzwi się otworzyły i na progu stanęła Jula z wielkim bananem na twarzy, chwiejąc się na nogach.
- Cześć.. - pisnęła, wciskając się między nas. - O czym rozmawiacie?
- O Tobie.. - odpowiedzieliśmy jednocześnie. Przestała się uśmiechać.
- Obgadujecie mnie.. - zmrużyła oczy i westchnęła chowając twarz w dłonie. - Nigdy więcej nie pije z siatkarzami..
- Jak się trzyma Igła? - spytałem.
- Śpi na stole.. - mruknęła, opadając na moje ramie. Wybuchnąłem śmiechem, obejmując ją ramieniem.
- Dzisiaj nie usłyszę twojego słowotoku?
- Nie mam siły mówić, jedyne czego chce to spać.. - szepnęła.
- Chcesz się położyć u mnie?
- A ty gdzie będziesz spał?
- Poradzę sobie..
Wstałem i powoli pomogłem jej się podnieść. Zdjęła szpilki i bez butów weszła do budynku. Gdy znaleźliśmy się ponownie w pokoju opadła na łóżko, przykryła się kołdrą i poszła bez słowa spać. Patrzyłem na nią i nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Zamknąłem cicho drzwi i zszedłem na dół przygotowany na odholowanie do pokojów większości imprezowiczów.
cudo :D
OdpowiedzUsuńJednak nie jestem pierwsza.. ; c
OdpowiedzUsuńJulka chamsko się zachowała w stosunku do Pauli, ale w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone.
Zazdrosny Zbyś, czyli to co lubię najbardziej ! ; )
Obstawiam, że jutro któryś ze 'trzeźwych' siatkarzy zauważy wychodzącą Julie z pokoju ZB9, albo zobaczy ich razem w łóżku, ha ! : D
Pozdrawiam. ; *
Idealny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie moge doczekac co sie dalej wydarzy :)
Julka ma niezły charakterek :) Nie ma co Zbyszek nie będzie miał z nią łatwo :) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :P
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie! Genialna jesteś.. :O
OdpowiedzUsuńNareszcie nie idealna... :D if you know what i mean :D Zastanawiam się czy inspiracją do scen erotycznych jest coś więcej czy pochodzą one tylko z twojej wyobraźni.. :D
OdpowiedzUsuńMoja wyobraźnia sama często mnie zaskakuję :)
Usuń