Obudziły mnie promienie porannego słońca. Otworzyłam oczy i od razu zrobiłam minę jak po zderzeniu ze szklaną szybą. Mądra ja, nie zasłoniłam okien. Z wielkim grymasem na twarzy spojrzałam na zegarek. Była 9, więc miałam jeszcze trochę czasu. Przekręciłam się na drugi bok i próbowałam choć na chwilę zasnąć. Moje starania poszły na marne i po 10 minutach weszłam do łazienki. Po godzinnym bieganiu, wzięłam szybki prysznic i stanęłam przed szafą. Miałam problem z ubraniem się w zwykły dzień, a co dopiero do telewizji. W końcu się zdecydowałam i po zrobieniu makijażu wyszłam do kuchni. Przy stole siedziała jedynie Zosia i jadła płatki z mlekiem. Zjadłyśmy razem śniadanie i już godzinę później byłam pod studiem. Pierwszy raz chyba stresowałam się przed wywiadem. Może to dlatego, że niewiele ich udzielałam w Polsce? Chciałabym, żeby widzowie odebrali mnie taką jaka jestem, a to nieraz bywa naprawdę ciężkie. Tym bardziej, że nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po Kubie. Gdy tylko weszłam od razu zaprowadzono mnie do mojej garderoby, w której zajęli się mną fryzjerzy i makijażystki.
- Cześć. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Wojewódzkiego. - Kuba, miło mi cię poznać. - wyciągnął rękę w moim kierunku.
- Julka.
- Jesteś pierwsza, więc zapraszam cię od razu ze sobą. Przed nagraniem chciałem zapytać, czy jest coś o co mam nie pytać?
- Nie.. - pokręciłam głową. - Raczej nie ma takiego tematu o którym nie chciałabym mówić..
- No to się ciesze. Po zapowiedzi wyjdziesz tym korytarzem, ok?
- Nie ma sprawy. - przytaknęłam, patrząc jak odchodzi. Czekałam, aż mnie zapowie, nerwowo podrygując nogą. Po chwili usłyszałam brawa, a następnie jego głos.
- Każdy prowadzący tego typu show, chce gościć u siebie gwiazdy z najwyższej światowej półki. I właśnie takie osoby będą dzisiaj siedzieć na tej kanapie. Pierwszej nie muszę przedstawiać. Każdy, powtarzam każdy kto ma telewizor lub radio choć raz o niej słyszał. Jako jednej z niewielu polskich gwiazd udało się osiągnąć sukces również zagranicą. Piosenkarka, aktorka i modelka, a o kim mowa? Zobaczcie sami.. - widocznie puścił mój teledysk, bo usłyszałam swój głos. - Panie i panowie Julka Walkiewicz! - krzyknął, a publiczność zaczęła głośno klaskać. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam długim korytarzem...
- Cieszę się, że mogłem cię poznać. - powiedział Wojtek, gdy szliśmy parkingiem w kierunku naszych samochodów. - Może kiedyś skoczymy na drinka?
- Randka?
- Skoro proponujesz.. - wzruszył ramionami, uśmiechając się nieśmiało.
- Nie umawiam się z każdym kto poprosi..
- To dobrze o tobie świadczy.
- Wiem. Miło było cię poznać. - odwróciłam się i ruszyłam w stronę samochodu.
- To o której mam po ciebie przyjechać? - krzyknął. Uśmiechnęłam się pod nosem i zatrzymałam się.
- Jak już wspomniałam nie umawiam się z każdym kto poprosi, nawet jeśli tą osobą jest bramkarz Arsenalu. Jeżeli ci zależy to się trochę postaraj. - uśmiechnęłam się lekko i wsiadłam do auta, czując na sobie jego odprowadzające spojrzenie.
Czas do piątku minął mi szybko. Większość czasu poświęcałam przygotowywaniu wesela. Suknia ślubna, zespół, menu i cała reszta. Dostałam od nich wolną rękę jeśli chodzi o przyjęcie, dlatego byłam w siódmym niebie. Wieczorami chodziłam z Hanią i Samem do klubów, gdzie bawiliśmy się do późnych godzin. Wojtek się nie poddał i codziennie dostawałam od niego tuzin róż, każdego dnia inny kolor. To było nawet urocze. W piątek wstałam na kacu. Ból po prostu rozsadzał mi czaszkę, ale z wielkim wysiłkiem podniosłam się z łóżka. Nie miałam siły biegać, więc od razu weszłam pod prysznic. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Wszyscy siedzieli przy stole i zawzięcie o czymś dyskutowali. Sam i Hania siedzieli koło siebie. Może mi się tylko wydawało, ale naprawdę się polubili. Z tego co wiem każdą noc spędzali w swoich pokojach, więc nie miałam się czym przejmować. Może jakoś na niego wpłynie?
Po śniadaniu pojechałam z dziewczynami do salonu sukien ślubnych, ale żadna suknia nie spodobała się Laurze. Miałam jedynie nadzieję, że z zakupem garnituru dla taty pójdzie mi szybciej. Obiad zjadłyśmy na mieście, biorąc na wynos dla Sama. Gdy wróciłyśmy wszyscy zalegli na leżakach przy basenie, a ja wspięłam się po drabinie na dach montując lampki. Chwilę później na tarasie pojawili się siatkarze w towarzystwie swoich partnerek.
- Co ty tam robisz? - krzyknął Igła, patrząc na mnie.
- Robię próbę oświetlenia. - powiedziałam, mocując się z przewodem. - Dobra.. Sam, możesz włączyć do gniazdka? - poprosiłam, patrząc jak wstaje. - Ładnie? - spytałam, bo sama nie widziałam efektu końcowego.
- Perfekcyjnie. - odpowiedziała mi Laura. Zeszłam z drabiny i przywitałam się ze wszystkimi. - Chodźcie pokaże wam pokoje. - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do domu.
Wieczorem Iwona zaproponowała wypad do kina. Po przeanalizowaniu wszystkiego doszłam do wniosku, że będę jedyną samotną i po mimo nalegań, zostałam w domu. Tutaj przynajmniej nie czułam się jak piąte koło u wozu. Laura z Zosią i tatą poszli do znajomych, więc miałam cały dom dla siebie. Siedziałam na kanapie z pilotem w ręce i skakałam po kanałach. Nie tak wymarzyłam sobie piątkowy wieczór. Miałam dwa wyjścia, albo zapuścić tu korzenie z pizzą i piwem.. Nie, zdecydowanie miałam jedno wyjście. Wybrałam numer do Wojtka i przyłożyłam telefon do ucha. Niech się dzieje co chce.
- Słucham. - usłyszałam.
- Cześć z tej strony Julka.. Tak się zastanawiałam jakie masz plany na dzisiejszy wieczór..
- Dzwonisz do mnie w piątek wieczorem. Nie boisz się, że Ci odmówię i powiem, że mam już coś zaplanowane?
- Nie bo wiem, że czekałeś na mój telefon. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Skąd taka pewność?
- Kobieca intuicja.
- O której mam być?
- Daj mi godzinkę.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i jak gdyby nigdy nic otworzyłam drzwi. Stał na progu ubrany w czarne spodnie i biały podkoszulek, na który zarzucił czarną marynarkę. W ręku trzymał kolejny bukiet herbacianych róż.
- Następnym razem zamiast kwiatów możesz mi kupić wazon, bo mi się powoli kończą. - zaśmiałam się i wpuściłam go do środka. - Cześć.
- Cześć. - odparł z uśmiechem, mierząc mnie wzrokiem. - Całkiem, całkiem..
- Przynajmniej jedno z nas musi ładnie wyglądać.. - wzruszyłam ramionami, a on się zaśmiał. - Wstawię kwiaty i możemy wychodzić. Rozgość się, a ja zaraz wracam. - rzuciłam przez ramię i weszłam do kuchni. Zostawiłam bukiet w ostatnim wolnym wazonie i wróciłam do Wojtka. - Gdzie mnie zabierasz? - spytałam, gdy otworzył mi drzwi. Miałam nadzieję, że pojedziemy coś zjeść bo umierałam z głodu.
- Niespodzianka. - powiedział tajemniczo i odpalił samochód. W milczeniu jechaliśmy oświetlonymi, warszawskimi ulicami. Podobała mi się ta cisza. Było w niej coś tak fajnego, że w ogóle mnie nie krępowała. W pewnym momencie samochód się zatrzymał. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy, a co gorsze nie widziałam w pobliżu żadnej restauracji. W sumie nie widziałam praktycznie nic.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam, gdy otworzył mi drzwi i wysiadłam.
- Pomyślałem, że zrobimy sobie piknik na plaży.. - uśmiechnął się zawadiacko i otworzył bagażnik z którego wyjął wiklinowy koszyk.
- Wszystko fajnie tylko jak znajdziemy plażę w Warszawie? - uniosłam brwi.
- Chodź. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę krzaków.
- Nie jesteś seryjnym mordercą, nie? - spytałam lekko się śmiejąc, gdy szliśmy w ciemnościach.
- Jestem i planuję cię zabić tym koszykiem.
- Dobrze wiedzieć.
Doszliśmy w końcu na miejsce, bo pod stopami poczułam piach. Zdjęłam szpilki i na boso szłam dalej. Wojtek rozłożył koc i zapalił lampę naftową.
- Widzę, że wszystko przygotowałeś.. - uśmiechnęłam się, siadając na kocu.
- Miałem dużo czasu...
Oczami Zbyszka..
- Wiecie co.. Trochę głupio mi, że zostawiliśmy Julkę samą.. - mruknęła Iwona, gdy czekaliśmy przed wejściem do sali. - W końcu ona nas tu zaprosiła.
- Przecież nie chciała iść. - zauważył Sam.
- Bo nie chciała czuć się jak piąte koło u wozu.
- Chcecie wrócić? - spytał, nie dowierzając. Nikt nic nie powiedział, ale każdy wiedział, że wszyscy są za. Westchnął i ruszył pierwszy do wyjścia. Po drodze kupiliśmy kilka pudełek pizzy i wypożyczyliśmy jakiś dramat na DVD. Wróciliśmy do domu, ale nie zastaliśmy w nim nikogo.
- Gdzie ona jest? - spytał Igła, gdy po sprawdzeniu całego domu znaleźliśmy się wszyscy ponownie w salonie.
- Czekajcie, zadzwonię do niej. - Hania wyjęła telefon z torebki i przyłożyła do ucha. - No cześć, gdzie jesteś? - spytała, po czym zrobiła oczy wielkości monet pięciozłotowych. - Dobra to nie przeszkadzam. - zaśmiała się i rozłączyła.
- I gdzie jest?
- Nasza kochana, samotna Julka bawi się właśnie z Wojtkiem Szczęsnym.. - powiedziała, śmiejąc się.
- Zrezygnowaliśmy dla niej z filmu, a ona poszła na randkę. - westchnął Sam, opadając na kanapę. Otworzył jedno z pudełek i wyjął kawałek pizzy. - Chyba nie pozostaje nam nic innego jak spędzić ten wieczór przed telewizorem.. - wzruszył ramionami. Reszta opadła obok niego.
- Chyba mu wpadła w oko u Wojewódzkiego. - zauważył Igła.
- Mało powiedziane. Od nagrania przysyła jej tuzin róż codziennie. - odpowiedziała mu Hania.- No tak.. A w kuchni jest nowy bukiet herbacianych..
Dyskusja na temat nowego adoratora Julki trwała jeszcze przez jakiś czas, a potem włączyliśmy w końcu wypożyczony film. Nie mogłem się skupić. Byłem cholernie zazdrosny, ale próbowałem nie dać po sobie tego poznać. Nie wiem na co ja liczyłem.. To oczywiste, że w końcu zacznie chodzić na randki. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę z tego jak ona musiała się czuć widząc mnie z Paulą. Jeśli ona dała sobie z tym radę to ja też musiałem. Odważyła się spróbować przyjaźni więc i ja powinienem zrobić to samo, ciesząc się jej szczęściem.. Tylko czy ja tak potrafię?
Leżałem w łóżku i nie mogłem zasnąć. Było już dobrze po północy a Julki jeszcze nie było. Może zabrał ją do siebie do domu? Zrobiło mi się gorąco ze złości. Nie mogłem wyleżeć na miejscu, dlatego po cichu wyszedłem z pokoju do kuchni. Nalałem sobie wody do szklanki i usiadłem przy stole. Nagle usłyszałem dźwięk zatrzymującego się auta. Wyjrzałem przez okno i zauważyłem biały samochód z którego wysiadła Julka, a zaraz potem Wojtek. Skrzywiłem się widząc, że ma lepszy samochód ode mnie. Zatrzymali się przy bramie i o czymś rozmawiali. Widocznie chciał ją pocałować, ale ona wyciągnęła szybko rękę. Mądra dziewczynka. Usłyszałem otwierające się drzwi i szybko wróciłem na miejsce. Weszła do kuchni, rzucając po drodze torebkę na szafkę. Gdy mnie zobaczyła podskoczyła przestraszona.
- Nie śpisz jeszcze? - spytała, siadając powoli na przeciwko.
- Nie mogłem zasnąć.. - odparłem. - Jak się udała randka?
- Było.. przyjemnie.. - zmarszczyła brwi. - A jak film?
- Nie poszliśmy na niego. Wróciliśmy, żebyś nie siedziała sama, ale ciebie już nie było.
- Ojejku.. Nie musieliście..
- Nie przejmuj się. Wypożyczyliśmy inny i w sumie było tak jak w kinie..
- No to chociaż tyle. - powiedziała, po czym zakryła usta ziewając. - Idę się położyć, jestem padnięta. - westchnęła i ruszyła w stronę wyjścia. - Ciesze się, że przyjechałeś. - rzuciła przez ramie z nieśmiałym uśmiechem i wyszła. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Widocznie randki nie zaliczyła do udanych i cieszyła się z tego, że przyjechałem. Zgasiłem światło i wróciłem do pokoju. Teraz mogłem iść spać.
Następnego dnia dołączył do nas Justin, który od kilku dni był rozwodnikiem. Cały dzień spędziliśmy odpoczywając, siedząc przy basenie, grając w tenisa lub jak większość dziewczyn na zakupach. Zaskoczyły mnie relacje między Paulą, a Julką. Chociaż ta druga starała się być miła, w niektórych sytuacjach pokazywała swój charakterek. Podziwiałem ją bo gdyby Wojtek tu był nie wiem, czy byłbym w stanie go tolerować. Wieczorem siedzieliśmy wszyscy przy grillu w dobrych nastrojach, śmiejąc się z Julki i jej zafiksowania na punkcie wesela.
- Śmiejcie się, ale zobaczycie jakie wesele wyprawie. - oburzyła się, a na jej twarzy pojawił się grymas.
- Myśleliśmy o skromnym przyjęciu.. - wtrącił cicho jej tata.
- I takie będzie. - przytaknęła. Wszyscy popatrzyliśmy na nią z po wątpieniem. - Mam was dość. Idę po sok. - wywróciła oczami i wstała. Następne wydarzenia działy się w błyskawicznym tempie. Julka tracąca przytomność, nasze mimowolne krzyki i opóźniona reakcja, telefon na pogotowie i sygnał nadjeżdżającej karetki..
________________________________
Bardzo, bardzo mile widziane są komentarze :)
Kolejne opowiadanie o siatkarzach? Być może. Historia młodej piosenkarki i aktorki, która wydawać by się mogło jest prawdziwą szczęściarą spełniającą marzenia.. Nic bardziej mylnego.. Jej marzenie to boisko, piłka i siatka.. Co się stało, że skończyła na scenie? I jaką rolę w tej całej opowieści będą mieć siatkarze, a szczególnie jeden?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
http://zmianynalepsze.bloa.pl/ Zapraszam :D
OdpowiedzUsuńMoże jest w ciąży?
OdpowiedzUsuńuuuuu może, ale by było;D ale nie z Bartmanem bo już długo nie są ze sobą;) super rozdział, do następnego!;p
OdpowiedzUsuńI tak sobię myślę, jak ona będzie w szpitalu, to Bartman będzie cały czas przy niej siedział :) ale to tylko moje domyślenia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
karetka, Wojtek... czym Ty nas jeszcze zaskoczysz?
OdpowiedzUsuńwow ;o
OdpowiedzUsuńTak ekstra piszesz, że ja nie moge w to ueirzyć :P
OdpowiedzUsuńSzczęsny <3 omg :D
Szkoda, że nie umieściłaś wywiadu u Wojewódzkiego :(
OdpowiedzUsuńNo proszę Wojtek Szczęsny, tego się nie spodziewałam ;D
Fajnie, że Julka go trochę zwodziła, przynajmniej musiał się trochę natrudzić ;D
Widać, że Zbyszek naprawdę coś czuje do Julki, tylko dlaczego wrócił do swojej byłej? Może myślał, że zapomni o Julce...
Świetne zakończenie ;) ciekawe co jest Julce
Pani XxX