Do Zakopanego dotarliśmy koło 18 i po zakwaterowaniu się w jednym z domków, wybraliśmy się na Krupówki. Noce robiły się coraz chłodniejsze, dlatego szłam opatulona w szalik i w ciepłym bezrękawniku.
Na ulicach wzbudzaliśmy nie małą sensację i do karczmy dotarliśmy dopiero przed 21. Zajęliśmy miejsca w kącie, ale tutejsi górale, chyba nas nie rozpoznawali.
- Lubię to miejsce. - powiedział Igła, który nas tutaj przyprowadził.
- Pierwszy raz tutaj jestem, a w Zakopanem byłam milion razy. - zauważyłam, rozglądając się po wnętrzu.
- Może coś zamówimy? Umieram z głodu.. - westchnął Pit, otwierając kartę dań.
- Myślicie, że "Pierś z kaczki z żurawiną leśną na cyrwonym winie" będzie dobra? - spytałam, czytając po kolei menu.
- Jadłam i naprawdę polecam. - odpowiedziała Iwona. Złożyliśmy zamówienia i zaczęliśmy rozmawiać o nadchodzących Mistrzostwach Europy. Gdy kończyliśmy jedzenie zespół znajdujący się na scenie zaczął grać. Po chwili do naszego stolika podeszło dwóch górali. Jeden z nich wyciągnął do mnie rękę, czekając na moją zgodę. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że drugi robi ten sam gest w kierunku Pauli. Podałam mu dłoń i razem wyszliśmy na środek karczmy. Popatrzyłam na innych i złapałam się pod boki. Paula zerknęła na mnie zdezorientowana i zrobiła to samo. Nasz cały stolik wstał i zaczął klaskać, a my po krótkiej chwili tańczyłyśmy jak urodzone góralki. Przy następnej piosence dołączyła do nas reszta i przez następne dwie godziny bawiliśmy się przy góralskiej muzyce. Do naszego domku wróciliśmy po północy. Wszyscy byliśmy zmęczeni i jedyne o czym myśleliśmy to łóżko. Wzięłam gorącą kąpiel i wskoczyłam na wielki materac, na którym leżał już Ian.
- Czemu masz taką minę? - spytałam, marszcząc brwi.
- Jestem szczęśliwy i jednocześnie zaskoczony bo nie wiedziałem, że umiesz tak tańczyć. - zaśmiał się lekko, po czym cmoknął mnie w nos.
- Nie śmiej się ze mnie bo tobie też nieźle szło. - pokazałam mu język.
- Jesteś cudowna. - mruknął.
- Wiem. - westchnęłam, a on się zaśmiał. Wtuliłam się w jego ramiona i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.
Następnego dnia obudził nas Igła, który zarządził pobudkę o 8. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie, które czekało już na nas na stole.
- To co dzisiaj robimy? - spytał Winiar, zaspanym głosem.
- Na początek idziemy na Morskie Oko, potem wjedziemy na Kasprowy Wierch, a na końcu pójdziemy zobaczyć Siklawę. - wyrecytował Igła. Wiedzieliśmy, że wszystko zaplanował co do godziny, więc nikt nie odważył się zaproponować czegoś innego.
Zwiedzanie skończyliśmy o 18 i postanowiliśmy wybrać się na koncert zespołu "Raggafaya". Razem z Paulą i Olą dopchałyśmy się pod samą scenę i przez ponad godzinę śpiewałyśmy razem z nimi. W dobrych nastrojach wróciliśmy do domku i wszyscy zalegliśmy przed kominkiem. Justin przyniósł gitarę i na zmianę graliśmy na niej, a reszta pomagała nam śpiewać. Czułam się jakbym była na obozie. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła. Nie przeszkadzał mi nawet widok Pauli i Zbyszka, którzy teraz siedzieli na dywanie oparci o kanapę. Czułam się członkiem jednej, wielkiej siatkarskiej rodziny.
Rozeszliśmy się do swoich pokoi o 1 w nocy. Leżałam próbując zasnąć, ale nie mogłam. W końcu postanowiłam zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i popatrzyłam na Giewont, który rozpościerał się przede mną. W ustach wciąż miałam posmak miętowej pasty do zębów. Chciałam się go pozbyć i splunęłam w dół.
- Co jest? - usłyszałam cichy pomruk i w ciemnościach dostrzegłam Bartmana.
- Zbyszek? - szepnęłam cicho.
- To ty mnie oplułaś? - spytał zdezorientowany.
- Przepraszam.. Nie wiedziałam, że tam stoisz. - powiedziałam szybko i mimowolnie się zaśmiałam. Zrobił parę kroków do przodu i w końcu go zobaczyłam. Ubrany był w spodnie od piżamy i szarą bluzę. - Co ty tam robisz?
- Nie mogłem zasnąć.. - wzruszył ramionami. - A ty dlaczego nie śpisz tylko plujesz na niewinnych ludzi droga Julio? - uśmiechnął się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z podobieństwa tej sytuacji do dramatu Szekspira.
- Mam ten sam problem co ty Romeo - odpowiedziałam.
- Tyko nie przypominam sobie, żeby w dramacie Julia pluła na Romea.. - zaśmiał się.
- Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo! Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę! Lub jeśli tego nie możesz uczynić, to przysiąż wiernym być mojej miłości, a ja przestanę być z krwi Kapuletów. - wyrecytowałam.
- Mamże przemówić czy też słuchać dalej? - odparł donośnym głosem. Wybuchnęłam jedynie śmiechem. - Idę się położyć.
- Chcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak bliski, słowik to, a nie skowronek się zrywa..
- Dobranoc. - przerwał mi ze śmiechem i ruszył w stronę wejścia. Z wielkim bananem na twarzy wróciłam do łóżka i tym razem bez problemu zasnęłam.
W niedziele pobudka zaplanowana była już na 7. Każdy z grymasem na twarzy wstał, bo wiedzieliśmy, że z Igłą nie wygramy. Po śniadaniu pojechaliśmy na Gubałówkę, gdzie spędziliśmy dwie godziny. Długo dyskutowaliśmy na temat wchodzenia na Giewont. W końcu stwierdziliśmy, że musimy się rozdzielić. Ja z Iwoną i chłopakami wybraliśmy wycieczkę na największy szczyt w Tatrach. Chociaż miałam wątpliwości, musiałam przyznać, że uczucie, które towarzyszyło mi, gdy dotykałam krzyża było niesamowite. Po zejściu pojechaliśmy po dziewczyny i ruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy.
Kolejne tygodnie, mijały mi na przygotowaniach do ślubu. Chciałam, żeby wszystko było idealnie. Moja menadżerka nie dała mi jednak odpoczywać i załatwiała mi koncert przynajmniej jeden w ciągu dwóch tygodni. Od grudnia miałam też zacząć zdjęcia do nowego filmu. Siatkarze zaliczyli dobry start w tegorocznych Mistrzostwach i jak do tej pory szło im rewelacyjnie. Ian wrócił do USA, ale codziennie rozmawialiśmy przez telefon. Można byłoby powiedzieć, że wszystko układało się rewelacyjnie, gdyby nie ciągłe zawroty głowy z którymi miałam cały czas problem. Przy nadmiernym wysiłku czułam ból w klatce piersiowej, więc zwalniałam z tempem coraz bardziej. Może inni mają rację i naprawdę powinnam więcej odpoczywać? Na wszelki wypadek tydzień przed weselem zrobiłam wszystkie potrzebne badania i teraz jedynie czekałam na wyniki.
W końcu nadszedł dzień ślubu Laury i taty. Obudziłam sie już o 6 bo ze stresu nie mogłam spać.Wstałam szybko i założyłam wygodne ubranie. Zjadłam w biegu śniadanie i zaczęłam się upewniać, czy wszystko jest tak jak powinno. Ceremonia miała odbyć się o 16, ale już kilka godzin wcześniej zaczęli zjeżdżać się goście. Zajmowałam się wszystkim, od sprawdzania potraw do uspakajania Laury. Pół godziny przed rozpoczęciem przebrałam się i zeszłam na dół. Razem z kolegą taty jako pierwsi szliśmy między krzesełkami i zajęliśmy miejsca przy tacie. Rozległ się marsz Mandelsona i wszyscy wstali, czekając na Laurę. Po chwili ruszyła w naszym kierunku wolnym krokiem. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, żeby dodać jej odwagi.
Po ceremonii wszyscy zajęli miejsca przy długich stołach, między którymi było miejsce do tańczenia. Po obiedzie wszyscy ustawili się w kółku, w którym znajdował się tata i Laura.
- Pierwszy taniec mam za sobą. Teraz mogę się bawić. - powiedział tata, gdy się mijaliśmy. Zaśmiałam się i razem z Ianem wyszłam na parkiet.
Impreza trwała w najlepsze. Po północy, gdy spełniłam swój ostatni obowiązek, czyli organizacje oczepin mogłam się nareszcie wyluzować. Usiadłam przy siatkarzach, bo Ian doprowadził się do takiego stanu, że już smacznie spał w moim pokoju.
- Nasze wesele też musisz urządzić! - powiedział lekko wstawiony Pit, przytulając do siebie Olę.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Zatańczysz ze mną? - spytał Zbyszek. Skinęłam głową i wstałam lekko się chwiejąc. - Widzę, że trochę wypiłaś.
- Wiesz jak to jest być świadkową.. Każdy chce się z tobą napić.. - wzruszyłam ramionami.
- Tak właściwie to nie wiem jak to jest być świadkową, ale mogę sobie wyobrazić. - wyszczerzył się. - Jak się czuję Ian?
- Śpi.. - odparłam. - A gdzie masz Paulę? Nie widziałam jej przy stole..
- Poszła się położyć bo ją głowa bolała. - wyjaśnił. - Może pójdziemy sie przejść? - spytał nieśmiało.
- Z chęcią. - odparłam i razem z nim ruszyłam w stronę wyjścia.
- Nic nie widzę.. - szepnęłam, śmiejąc się. Po długim spacerze, zamówiliśmy taksówkę i przyjechaliśmy w "jego" miejsce
- Daj mi rękę. - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Nie bo jesteś pijany!
- Na pewno nie tak bardzo jak ty. - powiedział, łapiąc mnie. Szliśmy powoli w ciemnościach, przy czym słychać było jedynie mój cichy chichot. W końcu weszliśmy na znajomą skałę i zobaczyliśmy jezioro. Wchodząc potknęłam się o kamień przez co Zbyszek wybuchnął śmiechem.
- Pamiętasz jak skakaliśmy stąd?
- Pamiętam, ale nie podchodź bo wpadniesz.
- Traktujesz mnie jak dziecko.
- Przepraszam.
- Nie to nawet słodkie. Kiedyś było nam tak dobrze ze sobą.. Nie wiem dlaczego to się tak skończyło..
- Zarzuciłaś mi, że..
- Dobra, pamiętam. - przerwałam mu, siadając na wielkim głazie. - Cholernie tego żałuję, ale cieszę się, że jesteś z Paulą. Jest miła.
- Zaprzeczasz sama sobie. Żałujesz, czy się cieszysz?
- Żałuję ze względu na siebie, a ciesze się ze względu na ciebie.. Jest ode mnie ładniejsza i w ogóle jest idealna. O mój Boże.. Kręci mi się w głowie..
- Żałujesz, a mimo to chciałaś, żebyśmy zostali przyjaciółmi?
- Skarbie, a co innego miałam robić? Chciałam o ciebie walczyć, ale potem przyszedł tata z Laurą i Zosią, usiadł obok mnie i zaczął mówić, że mam dobre serce i nikogo bym nie skrzywdziła. Pomyślałam wtedy o Pauli, przecież ona mi nic nie zrobiła i nie mam prawa jej ciebie zabierać, bo to ja spieprzyłam..
- Czujesz jeszcze coś do mnie?
- Czy to jest przesłuchanie, panie władzo? Cały czas zadajesz mi pytania.. Czuje się osaczona.
- Jesteś pijana.. - zaśmiał się. - To nie jest przesłuchanie, więc jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj..
- Jesteś idiotą.. - westchnęłam. - Jak możesz pytać o takie rzeczy.. To chyba jasne, że coś do ciebie czuję.. Jesteś pierwszym facetem, w którym się zakochałam tak wiesz.. Na serio..
Nie odpowiedział tylko patrzył na mnie. Czułam się skrępowana i powstrzymywałam się od śmiechu. Uspokój się. Nienawidziłam tego w sobie. W takich sytuacjach zamiast zachować się poważnie i porozmawiać na ciężkie tematy mi oczywiście chciało się śmiać. Nawet nie wiem kiedy jego usta znalazły się przy moich. Nawet nie wiem kiedy poczułam jego oddech na skórze. Wiedziałam jedynie, że teraz złączyliśmy się w namiętnym pocałunku, a jego ręce błądzą po moim ciele. Usiadłam na nim i przyciągnęłam go do siebie, wplatając palce w jego ciemne włosy. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo mi tego brakowało. Jego gorących ust, czy wielkich dłoni, które doprowadzały moje ciało do wrzenia. Nasz z początku namiętny pocałunek, przerodził się w drapieżny. Nie panowałam nad sobą. Poddałam się całkowicie instynktowi. On widocznie też, bo nimal zerwał ze mnie sukienkę, pozostawiając mnie jedynie w skąpej bieliźnie. Zdjęłam mu koszulę. Nie przestawał całować mojej szyi i ust. Ręką zmusiłam go do tego, żeby się położył, a następnie obdarowałam pocałunkami jego umięśnioną klatkę piersiową. Wróciłam do jego ust, a on zwinnie uporał się z zapinką biustonosza. Zamieniliśmy się miejscami i teraz to on był na górze. Zamknęłam oczy rozkoszując się przyjemnym uczuciem, którego był sprawcą...
- Co my zrobiliśmy? - spytałam, oddychając głęboko. Leżeliśmy w bieliźnie obok siebie i patrzyliśmy na niebo pełne gwiazd..
- Myślę, że to jest oczywis..
- Dobra wiem co zrobiliśmy. - przerwałam mu, wstając i sięgając po sukienkę. - Powinnam raczej zapytać czemu..
- Myślę, to to też jest oczy..
- Dobra, wiem czemu.. - znów mu przerwałam, szukając buta. - Sądzę, że powinniśmy jechać do domu. Najlepiej osobnymi taksówkami.
- Julka..
- Nie, Zbyszek. Posłuchaj.. Ja mam Iana, ty masz Paulę i właśnie ich zdradziliśmy. O mój Boże zdradziłam Iana.. - powiedziałam przerażona. Chyba dopiero teraz do mnie to dotarło.
- Kochasz go? - spytał, wstając i zakładając spodnie.
- To nie jest ważne. Wystarczy, że on mnie kocha, a ja go zdradziłam. A co z Paulą? Nie rozumiem dlaczego do niej wróciłeś skoro jej nie kochasz!
- A co miałem robić? Czekać, aż łaskawie uświadomisz sobie, że to nie ja powiedziałem o nas prasie? Nie odbierałaś telefonów, nie dawałaś znaku życia! Poza tym mógłbym spytać cię o to samo. Dlaczego związałaś się z Ianem skoro go nie kochasz?
- Nie mam ochoty ciągnąć dalej tej rozmowy. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby i ruszyłam w kierunku drogi.
- Uciekasz bo wiesz dobrze, że mam racje!
- Masz racje! Jestem egoistką, ale ty robisz dokładnie to samo! Ja przynajmniej umiem się do tego przyznać. - krzyknęłam i odwróciłam się na pięcie. Nie chciałam dłużej prowadzić tej bezsensownej kłótni.
_____________________________
No i tak jak chciałyście coś między nimi zaszło :) Problem w tym, że znów się pokłócili :) Proszę o komentarze :) Do wtorku! :) I miłego pierwszego dnia w szkole :)
Kolejne opowiadanie o siatkarzach? Być może. Historia młodej piosenkarki i aktorki, która wydawać by się mogło jest prawdziwą szczęściarą spełniającą marzenia.. Nic bardziej mylnego.. Jej marzenie to boisko, piłka i siatka.. Co się stało, że skończyła na scenie? I jaką rolę w tej całej opowieści będą mieć siatkarze, a szczególnie jeden?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:O cudowny rozdział :) Byle do wtorku <3333
OdpowiedzUsuńFajny rozdział z resztą tak jak wszystkie :) Mam nadzieje,że Julia zrozumie,że kocha Zbyszka,a nie Iana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
cudny :) do następnego :)
OdpowiedzUsuńno ciekawie, ciekawie ;)coraz ciekawiej xd
OdpowiedzUsuńsuper;D dzieje się;D do następnego;)
OdpowiedzUsuń