Skończyłam czytać i podniosłam wzrok, obserwując reakcję zebranych. Mama, Laura i Hania wycierały łzy. Zbyszek patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, a reszta nie wiedziała po prostu co ma powiedzieć lub zrobić.
- Faktycznie mi lepiej.. - zmarszczyłam brwi, mówiąc jakby do siebie.
- Kochanie.. - powiedziała cicho Laura, podchodząc do mnie i przytulając mnie. To samo zrobili rodzice i Hania.
- Dobra.. Strasznie głupio się czuję, więc wróćmy do rzeczywistości.. - poprosiłam. Nie lubiłam takich sytuacji.
- Zaraz będzie obiad. - odparła Laura, a ja posłałam jej uśmiech pełen wdzięczności.
- Julka możemy porozmawiać? - spytał Zbyszek, wstając z kanapy. Zrobiłam to samo i oboje weszliśmy do mojego pokoju. Zamknął za nami drzwi i bez słowa podszedł do mnie i mnie pocałował. Kompletnie się tego nie spodziewałam i dopiero po chwili odwzajemniłam pocałunek. Odsunął się powoli i popatrzył mi w oczy.
- To ja na ciebie nie zasługuję i nie wyobrażam sobie tego, żebym kiedykolwiek pokochał kogoś tak mocno jak ciebie. - szepnął, po czym ponownie musnął moje usta. Po długim, delikatnym pocałunku odsunęliśmy się od siebie.
- Kocham Cię.. - westchnęłam, wtulając się w jego ramiona.
- Pójdziesz ze mną na obiad do rodziców? - spytał, a ja popatrzyłam na niego zaskoczona.
- Dzisiaj?
- Tak. Zaprosili nas. Bardzo im zależy, żebyś była.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.. Czy to nie za szybko..
- Proszę. - popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. - Chciałbym, żebyś ich poznała.
- W co ja się ubiorę? - spytałam, marszcząc brwi i ruszając w stronę garderoby.
- Rozumiem, że się zgadzasz. - powiedział wesołym tonem, patrząc jak wyrzucam ubrania z szafy.
- Ta.. - mruknęłam, zastanawiając się, czy lepiej założyć sukienkę, czy spódnice.
- Nie będę ci przeszkadzał.. Poinformuję resztę, że zjemy poza domem i czekam przy samochodzie. - odparł, lekko się śmiejąc. Po dziesięciu minutach w końcu się zdecydowałam. Poprawiłam makijaż i wyszłam z pokoju. Pożegnałam się ze wszystkimi, ubrałam płaszcz i dołączyłam do Zbyszka, który czekał na mnie w aucie.
- Jeszcze trochę i dojechalibyśmy na kolacje.. - pokręcił głową, odpalając samochód.
- Wybacz, ale mogłeś mnie uprzedzić.. Poszłabym na zakupy.. - odparłam, zapinając pas.
- Wyglądasz perfekcyjnie. - wyszczerzył się do mnie.
- Skąd wiesz? Mam na sobie płaszcz.. - westchnęłam.
- Ale ty zawsze wyglądasz cudownie, więc mogę z góry założyć, że dzisiaj też tak jest.. - zaczął się tłumaczyć, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- Dobra, dobra.. Będzie twoja siostra?
- Nie mam pojęcia. Z nią nigdy nic nie wiadomo.. - odpowiedział.
Po niecałej godzinie dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z auta i poprawiłam włosy. O dziwo, zaczęłam się stresować. Do tej pory takie sytuacje nie robiły na mnie większego wrażenia. Zbyszek złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do domu. Już w przedpokoju przywitali nas jego rodzice. Na szczęście była też Kasia.
- Widzisz nie pomyliłem się.. Wyglądasz perfekcyjnie.. - szepnął mi na ucho, gdy oddawałam mu płaszcz. Uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce, na przeciwko jego mamy.
- Cieszę się, że w końcu cię poznałam. Zbyszek dużo nam o tobie mówił.. - powiedziała z serdecznym uśmiechem.
- Nawijał jak najęty.. - dodała Kasia. - Jeszcze o żadnej dziewczynie, aż tyle nie mówił..
- Przestań. - przerwał jej Zibi, zarumieniony.
- W każdym bądź razie wiemy, że jesteś doskonała pod każdym względem. - dodała, uśmiechając się do niego złośliwie.
- Kaśka.. - jęknął.
- Znowu się zaczyna.. - zaśmiała się ich mama. - Od dziecka się przedrzeźniają. Masz rodzeństwo?
- Nie, niestety.. - pokręciłam przecząco głową.
- Nic nie straciłaś.. Chętnie bym się z tobą zamienił. - powiedział Zibi, pokazując język siostrze.
- Milej, bo opowiem jej kilka historii z twojego dzieciństwa.. Na przykład o twoim pierwszym pocałunku. Po tym wszystkim był w takim szoku, że przez kilka godzin chodził czerwony jak burak i do nikogo się nie odzywał. - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a Zbyszek jedynie wypełnił całą buzie jedzeniem.
- A czym zajmują się twoi rodzice? - spytał, tym razem pan Bartman.
- Oboje są prawnikami. Wcześniej mieli wspólną kancelarię we Wrocławiu, ale po rozwodzie tata przeniósł się do Warszawy.
- Nie chciałaś iść w ich ślady?
- Nie, zdecydowanie nie. Prawo jest dla mnie.. zbyt nudne. Nie wiem czy wytrzymałabym siedząc codziennie po 8 godzin w papierach. Poza tym nie mogłabym bronić przestępcy.
- A studiowałaś coś? Czy od razu zaczęłaś śpiewać? - spytał. Może jedynie mi się wydawało, ale odniosłam wrażenie, że uważa mnie za jedną z wielu pustych, niewykształconych celebrytek.
- Skończyłam fizjoterapię, którą mam zamiar się zająć, gdy skończę karierę. - odpowiedziałam.
- Masz zamiar kończyć? - spytała Kasia, krztusząc się przy tym sokiem.
- Gdy założę rodzinę i pojawi się dziecko. Nie wyobrażam sobie wychowywać go i w tym samym czasie koncertować i grać w filmach.
- Byłbym wdzięczny, gdybyście skończyli przesłuchiwać Julkę. - mruknął Zbyszek, kręcąc głową.
- My jej nie przesłuchujemy tylko chcemy ją lepiej poznać.. Nie masz nam tego za złe, prawda? - spytał pan Bartman.
- Nie, skąd. - odpowiedziałam automatycznie.
- Ostatnio oglądałam film z tobą w roli głównej.. Byłaś naprawdę świetna. - powiedziała jego mama, uśmiechając się do mnie.
- Dziękuję.
- Wiem, że nie powinnam o to pytać, ale planujecie wspólną przyszłość?
- To znaczy.. - zaczęłam, patrząc na Zbyszka, szukając pomocy.
- Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. - odparł. Popatrzyła na nas i uśmiechnęła się pod nosem. Nie wiedziałam jak mam to interpretować, ale wydawało mi się, że nie miałaby nic przeciw temu. Dokończyliśmy obiad, rozmawiając o siatkówce.
- Bardzo się cieszę, że mogłam państwa poznać. - powiedziałam, stojąc na przedpokoju.
- My również się cieszymy. - odpowiedział pan Bartman, który ostatecznie się chyba do mnie przekonał.
- Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. - dodała jego żona, przytulając mnie.
- Na pewno. - odparł Zbyszek, żegnając się ze wszystkimi. Otworzył mi drzwi i wyszliśmy razem przed dom. Wzięłam głęboki oddech, gdy zostaliśmy sami i ruszyłam w stronę auta. - I jak wrażenia?
- Bardzo pozytywne. Mam nadzieję, że twoi rodzice mają takie same.
- Polubili cię, uwierz. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. Gdy pojechaliśmy przed drzwiami zobaczyłam zniecierpliwionego Igłę, który chodził w tą i z powrotem.
- Nareszcie! - krzyknął na nasz widok. - Zbyszek leć po walizkę i jedziemy. Trener nas zabije, jeśli nie będziemy za 2 godziny w Rzeszowie.. - Bartman popatrzył na zegarek i bez słowa wbiegł do domu.
- Dziękuję, że przyjechałeś. - zwróciłam się do niego.
- Nie ma za co. - powiedział, przytulając mnie. - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Nie zostawiłbym cię z tym wszystkim.
- Jesteś kochany..
- Ej, ej.. Ja mam żonę i dzieci.. Wiem, że jestem wspaniały i można się we mnie zakochać, ale muszę cie zranić.. Kocham Iwonę..
- Co jest? - Zibi wybiegł z torbą w ręce i popatrzył na mnie.
- Igła sobie marzy... - zaśmiałam się.
- Dobra gołąbki.. Ja idę do samochodu. Daje wam 2 minuty.. - powiedział, po czym ruszył w stronę auta. Zbyszek przyciągnął mnie do siebie i delikatnie musnął moje usta.
- Będę tęskniła.. - szepnęłam, patrząc mu prosto w oczy.
- Ja bardziej.. Będziemy rozmawiać codziennie. Możesz przyjechać do mnie do Rzeszowa, a ja cię odwiedzę jak będę miał wolne. Już niedługo święta.. Wtedy na pewno się zobaczymy.
- Chcesz je spędzić ze mną?
- Zdecydowanie. - odparł i znów mnie pocałował. Przerwał nam dźwięk klaksonu, którego użył Igła. - Chyba muszę już iść.. - westchnął. - Pamiętaj o wizytach u psychologa.
- Romantykiem to ty nie jesteś.. - wywróciłam oczami i go odepchnęłam. - Zamiast wyznać mi jak bardzo będziesz tęsknił, ty wyjeżdżasz mi tu z psychologiem.
- Wybacz.. Kocham Cię i będę tęsknił jak wariat. - uśmiechnął się i cmoknął w usta.
- Lepiej. Idź bo Igła cie zabije.. - zaśmiałam się lekko. Zagryzłam lekko usta, patrząc jak odchodzi. Do oczu napłynęły mi łzy, ale nie chciałam, żeby to zobaczył. Pomachałam im jeszcze i weszłam do domu. Musiałam nauczyć się żyć bez Zbyszka.
Oczami Zbyszka..
Wróciłem do Rzeszowa i moje życie znów stało się rutyną. Jedyne co się zmieniło to to, że byłem szczęśliwy. Cholernie szczęśliwy. Codziennie rozmawiałem z Julką przez telefon lub przez skype'a. Z dumą patrzyłem jak wraca dawna Jula Coraz częściej się śmiała, gadała jak najęta i jadła. To ostanie wróciło całkowicie do normy. Nie miała problemu z tym, żeby o północy zrobić sobie talerz gofrów z podwójną bitą śmietaną. Zajęła się również swoją karierą. Po tym wszystkim napisała kilkanaście przecudownych piosenek o życiu, miłości, przyjaźni i śmierci. Wszystkie umieściła na płycie, która po kilku tygodniach osiągnęła status platynowej, a później diamentowej.
Tydzień przed świętami urządziliśmy męski wieczór. Mieliśmy przy piwie i jedzeniu obejrzeć mecz Skry i Zaksy.
- Spędzasz święta z Julką? - spytał Pit po pierwszym secie.
- Wigilię u rodziców, a potem wszyscy spotykamy się u niej. - odpowiedziałem, otwierając kolejne piwo. - Która godzina?
- 20. - mruknął Kosok.
- Przełączcie szybko na MTV! - krzyknąłem.
- Po co? - spytał Igla i ociągając się wziął pilot do ręki.
- Jest rozdanie nagród i Julka jest nominowana. O 20 miała być właśnie kategoria najlepszej piosenkarki tego roku. - wyjaśniłem szybko. Prowadząca gali właśnie przedstawiała nominowane artystki. Potem na scenę wyszedł Snoop Dog z kopertą i statuetką. Po zbyt długiej przemowie i chwili napięcia krzyknął "Julie". Kamery zostały skierowane na nią, żeby pokazać jej reakcję
- Ona jest przepiękna.. - westchnąłem, nie mogąc od niej oderwać wzroku.
- Myślałem, że nie może być nic gorszego, niż głodny Bartman.. Teraz wiem, że zakochany Bartman jest jeszcze gorszy.. - stwierdził Igła, patrząc na mnie z otwartymi ustami. Nie słuchałem go. Patrzyłem na nią i słuchałem jej podziękowań, uświadamiając sobie po raz kolejny jak wielkim szczęściarzem jestem.
Oczami Julki..
Jak zwykle w Boże Narodzenie obudziłam się wcześnie. W piżamie pobiegłam do kuchni i zastałam w niej już wszystkich. Siedzieli przy stole i jedli śniadanie. Usiadłam obok taty i nałożyłam kilka naleśników na talerz. Po śniadaniu wszyscy razem wybraliśmy się na spacer po Łazienkach. Wróciliśmy o 13 i zaczęliśmy przygotowywać się do obiadu, na który zaproszony był Zbyszek z rodzicami. Gdy skończyliśmy, przebrałam się i zeszłam na dół. O równej 15, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć i na progu zobaczyłam rodzinę Bartmanów w komplecie.
- Wybacz.. Mówiłem, że nie jest mile widziana, ale uparła się i wcisnęła się do auta. - rzucił Zbyszek na wstępie, uśmiechając się złośliwie do Kasi. Zapoznałam wszystkich ze sobą i zajęliśmy miejsca przy stole. Czułam się skrępowana, ale jako pierwszy zabrał głos Zbyszek.
- Korzystając z okazji, że jesteśmy tu wszyscy, chciałbym coś zrobić. - odchrząknął. Wstał, wziął mnie za ręce i gdy ja również wstałam z miejsca uklęknął przede mną. Zakryłam usta dłonią, nie wierząc, że to dzieje się naprawdę. - Julka.. Po tym wszystkim co przeszliśmy jestem pewien, że jesteś tą z którą chce się zestarzeć. Wiesz, że cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Wyjdziesz za mnie? - spytał i wyjął małe, czerwone pudełeczko, a gdy je otworzył zobaczyłam pierścionek zaręczynowy
Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Jedynie skinęłam lekko głową. Włożył mi pierścionek na palec i wstał. Nie zważając na to, że jesteśmy przy całej rodzinie, która teraz biła brawo, ujął moją twarz w dłonie i pocałował, tak jak jeszcze nigdy dotąd.
__________________________
Tak więc koniec płaczu :) Udało mi się skończyć go na czas :) Bardzo, bardzo proszę o komentarze :)
Kolejne opowiadanie o siatkarzach? Być może. Historia młodej piosenkarki i aktorki, która wydawać by się mogło jest prawdziwą szczęściarą spełniającą marzenia.. Nic bardziej mylnego.. Jej marzenie to boisko, piłka i siatka.. Co się stało, że skończyła na scenie? I jaką rolę w tej całej opowieści będą mieć siatkarze, a szczególnie jeden?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czuje, że Kaśka i Igła to jedni z moich ulubionych bohaterów <3
OdpowiedzUsuńCzekam :D na kolejny
ojejuu ^^ no wreszcie! ♥
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa zaręczyli się !!!!!!!!!!!!!!!! Moze jakieś na meczu zamieszanie zdjecia Bartmana i Julki. Nie kończ jeszcze tego
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział,jak wszystkie z resztą :) Bardzo się cieszę,że wszystko już wróciło do normy i się zaręczyli.Mam nadzieje,że coś jeszcze wymyślisz i chociaż kilka rozdziałów będziemy mogli przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńgenialny :) do następnego :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział;) Pozdrawiam Kinia
OdpowiedzUsuń