wtorek, 17 września 2013

Rozdział XXXIV - "To nie żad­na sztu­ka kochać człowieka w nie­szczęściu. Do­piero w sza­rym codzien­nym życiu miłość wys­ta­wiona jest na praw­dziwą próbę."

Oczami Zbyszka...

Usłyszałem pukanie do drzwi i wiedząc kogo zobaczę pobiegłem otworzyć.
- Nareszcie. - powiedziałem, patrząc na Julkę stojącą na klatce schodowej. Miała zaróżowione policzki i ciężko oddychała.
- Możesz to wziąć? - spytała, wskazując na kilka walizek.
- Mogłaś zadzwonić to bym ci pomógł - odparłem.
- Skoro jesteś taki chętny do pomocy to w samochodzie jest ich jeszcze kilka.. Ja wysiadam.. - westchnęła, wchodząc do mieszkania i zdejmując kozaki.
- To jeszcze nie wszystko? - popatrzyłem pierw na nią, a potem na cztery wielkie walizki, które teraz leżały w przedpokoju.
- No co ty.. - zmarszczyła brwi, jakbym zapytał o coś irracjonalnego. - Tu są same ubrania. Na dole są jeszcze kosmetyki, książki, płyty i reszta rzeczy..
- Zrozumiałe, że wzięłaś wszystko z domu.. W końcu wprowadzasz się tutaj na całe 4 miesiące.. - wywróciłem oczami.
- Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy.. - oburzyła się. - Idź, bo zostawiłam otwarty samochód. A właśnie jak zobaczysz lepsze Audi od twojego to mój.. Kupiłam wczoraj. - powiedziała, uśmiechając się złośliwie. Pokręciłem jedynie głową, śmiejąc się i wyszedłem z mieszkania. Postanowiliśmy, że po Nowym Roku będziemy mieszkać razem, aż do końca sezonu klubowego. Miałem lekkie obawy bo moje całe mieszkanie było jak połowa piętra w jej domu. Wyszedłem na parking i zobaczyłem nowiutkie Audi Q7, stojące obok mojego auta. Muszę koniecznie zmienić samochód. Wyjąłem z bagażnika pozostałe 3 walizki i wniosłem je do środka. Julka już bez płaszcza stała w sypialni i patrzyła z grymasem na szafę.
- Zrobiłem ci trochę miejsca. - powiedziałem, podchodząc do niej.
- Zbyszek.. Naprawdę to doceniam, ale wydaje mi się, że to jednak trochę za mało...
- To jak upchałaś wszystkie swoje rzeczy w tej szafie u ciebie w pokoju? Jest mniejsza od tej..
- Zauważyłeś takie drzwi koło niej? To jest wejście do garderoby, która jest na wielkość taka jak twoja kuchnia..- powiedziała nieśmiało.
- Nie ma sprawy.. - wzruszyłem ramionami. - Przerobimy kuchnie na garderobę dla ciebie.. Po co komu kuchnia?
- Zbyszek.. Po prostu pojadę jutro do sklepu z meblami i kupię jakąś małą szafę.. No może dwie.. - dodała, patrząc na stos walizek. - Najważniejsze jest to, że będziemy razem mieszkać.
- Nareszcie. - dodałem, przytulając ją i całując we włosy. Nagle zaburczało jej w brzuchu.
- Nie jadłam jeszcze kolacji.. - wyjaśniła, uśmiechając się słodko.
- Chodź - zaśmiałem się i pociągnąłem w stronę kuchni. - Na co masz ochotę?
- Może być jajecznica. - wzruszyła ramionami, wskakując na kuchenny blat. - Umiesz gotować? - spytała zdziwiona.
- Wątpisz w moje umiejętności kulinarne? - udałem oburzonego, wyjmując patelnie.
- Skądże.
Zacząłem krzątać sie po kuchni, czując na sobie jej spojrzenie.
- Masz całą koszulkę z tyłu brudną.. - powiedziała po chwili. Zdjąłem ją szybko.
- Gdzie? - zmarszczyłem brwi, oglądając ją dokładnie.
- Daj, pokaże ci. - wyciągnęła rękę. - A nie jednak nie... - uśmiechnęła się i zmierzyła wzrokiem moją klatkę piersiową.
- Spryciula.. - pokręciłem głową i musnąłem ją ustami.
- Jajecznica się przypala.. - wskazała na patelnie, odrywając się ode mnie.
- Całuje cie twój nieziemsko przystojny narzeczony, a ty nadal o jedzeniu.. - westchnąłem, zajmując się jajecznicą.
- Narzeczony.. - powtórzyła, uśmiechając się. - Podoba mi się.
- Proszę. - podałem jej talerz, a ona zaczęła wcinać. Jedliśmy w milczeniu bo bałem jej się przeszkodzić w opróżnianiu talerza. Gdy skończyła włożyła talerz do zlewu i popatrzyła na mnie mrużąc oczy. - A na co teraz masz ochotę? - spytałem, unosząc brwi. Nie odpowiedziała, tylko przygryzła wargę i nie czekając na moją reakcję przeciągnęła mnie do siebie. Złączyliśmy się w namiętnym pocałunku, ale już po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Udajmy, że nas nie ma.. - szepnęła i ściągnęła bluzkę. Zacząłem całować ją po szyi, ale jakiś natrętny gość nie dawał za wygraną. Westchnęła i odsunęła mnie od siebie. - Idź otwórz..
Z grymasem na twarzy ruszyłem w stronę drzwi. Przed drzwiami stała rodzina Ignaczaków i Pit z Olą.
- Mówiłem, że im przeszkodzimy.. - wyszczerzył się Piotrek mierząc mnie wzrokiem.
- Wchodźcie.. - przepuściłem ich w drzwiach.
- Przyszliśmy przywitać się z Julką. - wyjaśniła Iwona, uśmiechając się pod nosem.
- Cześć. - w przedpokoju pojawiła się moja narzeczona. Jej włosy były w kompletnym nieładzie, chociaż widać było, że próbowała je przygładzić.
- Masz chyba bluzkę odwrotnie założoną. - zauważyła Ola, powstrzymując się od śmiechu. Reszta nie była tak dyskretna i wybuchnęła śmiechem.
- Tak się teraz chodzi. - odpowiedziała Julka, która też powstrzymywała się od śmiechu.
- Wchodźcie do salonu.. - odparłem, pozwalając Julce tym samym niezauważalnie poprawić bluzkę.
- Naprawdę nie chcemy przeszkadzać.. - zaczął Igła.
- Daj spokój. - przerwałem mu.
- Koło twojego auta stoi Audi Q7.. Kogo to?
- Moje. - odpowiedziała dumnie Julka, wchodząc do pokoju i siadając obok mnie.
- Wow... Zbyszek jak to jest mieć gorszy samochód od swojej kobiety? - spytał Pit, uśmiechając się złośliwie.
- I tak miałem go zmienić.. - mruknąłem, na co reszta wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Napijecie się czegoś? - spytała Julka.
- Nie, my tylko na chwilkę. - odpowiedziała szybko Iwona. - Może jutro wyskoczymy na jakieś zakupy we trójkę? Pójdziemy na kawę..
- Możecie ze mną skoczyć do sklepu meblowego.. Muszę kupić szafę na ubrania..
- Nie ma sprawy..
- Jestem bardzo ciekawy jak będzie wyglądało wasze wspólne mieszkanie. - powiedział Igła, marszcząc brwi.
- A jak ma wyglądać? - spytałem, nie rozumiejąc.  
- Znając was, wydaję mi się, że garnki będą latać po całym mieszkaniu..
- Jeszcze żaden nie poleciał.
- Bo Julka przyjechała godzinę temu. - pokręcił galową, a reszta się zaśmiała.

Oczami Julki...

Rozmawialiśmy jeszcze przez ponad godzinę i po 21 zostaliśmy dopiero sami. Byłam zmęczona i jedyne o czym teraz myślałam to łóżko i sen.
- Idę się kąpać. - mruknęłam cicho. Zbyszek podszedł do mnie i  przytulił mnie. Odgarnął włosy z szyi i zaczął delikatnie całować mój kark. - Naprawdę jestem zmęczona.. - westchnęłam.
- Te teksty nie powinny być już po ślubie? - spytał, odsuwając się niechętnie ode mnie.
- Zaraz wracam. - powiedziałam. Cmoknęłam go przelotnie w usta i wyszłam do łazienki. Była dwa razy mniejsza od mojej, ale było w niej przytulnie. Wypełniłam wannę gorącą wodą. Położyłam się w niej i zamknęłam oczy. Po kilkunastu minutach do drzwi zaczął dobijać się Zbyszek.
- Długo jeszcze? Też chciałbym się wykąpać. - powiedział, nie przestając pukać.
- Chwila.. - mruknęłam, rozkoszując się przyjemną temperaturą wody. Dał sobie spokój, ale tylko na chwilę.
- Siedzisz tam już prawie godzinę!
- Wychodzę już.. - krzyknęłam i z grymasem na twarzy wyszłam z łazienki. Wysuszyłam włosy i ubrałam piżamę. - Co ty tam tyle robiłaś? - spytał, stojąc oparty o jedną ze ścian przedpokoju.
- No domyśl się.
Zamknął się w łazience, a ja poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Zrobiłam sobie stos kanapek i z laptopem zaległam na łóżku w sypialni. Weszłam na mój profil na Facebooku, gdzie znalazłam tysiące gratulacji z powodu zaręczyn. Hania wysłała mi link do artykułu z wielkim nagłówkiem "JULIE ZARĘCZONA" pod nim znajdował się krótki tekst. "Julie Walkiewicz, a już niedługo Bartman zaręczyła się z atakującym reprezentacji Polski Zbigniewem Bartmanem. Jak donosi nasz informator do zaręczyn doszło w malowniczej Wenecji, gdzie para prawdopodobnie spędziła romantyczny urlop. To chyba szok dla wszystkich. Oprócz pogłosek o domniemanym romansie, para nigdy nie potwierdziła tego, że się spotykają. Jak widać nie każda celebrytka musi upubliczniać swoje życie prywatne. Gratulujemy!". Skończyłam czytać i zaczęłam się śmiać. Ciekawe kim jest tajemniczy informator..
- Słyszałeś, że oświadczyłeś mi się w Wenecji, gdzie spędzaliśmy romantyczny urlop? - spytałam Zbyszka, który właśnie wszedł do pokoju.
- Przepraszam, że nie zrobiłem tego w jakże romantyczny sposób, gdy płynęlibyśmy gondolą.
- Mam chorobę morską, więc nie wiem czy byłoby to romantyczne, gdybym zwróciła na ciebie kolację.. - uniosłam brwi, a on skrzywił się wyobrażając sobie to.
- Przesuniesz się? - spytał, stojąc nade mną.
- Przecież masz miejsce.. - wskazałam na drugą połowę łóżka.
- Ale ja zawsze śpię po lewej..
- No to mamy problem bo ja też.
- Od zawsze śpię po lewej stronie.. Nie zasnę po prawej.
- Chociaż spróbuj.. Jeśli nie dasz rady to zamienimy się i ja spróbuję.
- Dlaczego ty nie spróbujesz pierwsza?
- A co to za różnica?
- No właśnie żadna, więc możesz się przesunąć. - uniósł brwi. Wiedziałam, że nie odpuści.
- W porządku. - westchnęłam i niezgrabnie przeniosłam się z laptopem i talerzem kanapek na drugą stronę łóżka.
- Dobranoc. - powiedział i zgasił łapkę nocną, która stała obok niego.
- Idziesz już spać?
- Jutro wstaję o 7.. Muszę się wsypać. Poza tym mówiłaś, że jesteś zmęczona. - wzruszył ramionami. Pocałował mnie, przeciągając tą czynność i opadł na poduszkę. Wyłączyłam laptopa i zrobiłam to samo. Po chwili Zbyszek już spał cicho pochrapując. Zaczęłam się wiercić i ciągnąć kołdrę, którą mi zabrał. - Dlaczego się tak wiercisz? - mruknął zaspanym głosem.
- Bo zabrałeś mi całą kołdrę! - fuknęłam, ciągnąc jeszcze mocniej. Przykryłam się po sam czubek nosa i na wszelki wypadek wtuliłam się w jego ramiona, żeby nie zostać w nocy bez okrycia. Próbowałam zasnąć, ale Zbyszek chrapał coraz głośniej. Nie chciałam go ponownie budzić. Schowałam głowę pod poduszkę, ale to nic nie dało. W końcu zdecydowałam się na słuchawki. Włączyłam cicho muzykę i w pewnym momencie odpłynęłam.

Obudziłam się rano, wtulona w ramiona Zbyszka. Telefon mi się rozładował, a chrapanie ustało. Wygramoliłam się cicho z łóżka i ruszyłam do łazienki. Ogarnęłam poranną toaletę i ubrałam się  Robiłam właśnie naleśniki, gdy do kuchni wszedł zaspany Zbyszek. Zjedliśmy razem śniadanie i w pośpiechu wyszedł na trening. O 10 razem z dziewczynami wybrałyśmy się do sklepu meblowego, gdzie kupiłam dwie szafy. Zjadłyśmy razem obiad i po 17 byłam już w domu. Korzystając z wolnej chwili zaczęłam odpisywać na listy od fanów. Kilkanaście minut po 18 do mieszkania wszedł Zbyszek.
- Cześć. - przywitał się, opadając na kanapę obok mnie.
- Jak było na treningu? - popatrzyłam na niego, przerywając pisanie.
- Ciężko.. - westchnął. - Jest coś do jedzenia?
- Lodówka jest pełna..
- Nie zrobiłaś obiadu? - spytał zdziwiony.
- A miałam? Byłam na obiedzie z dziewczynami..
- Nie, po prostu myślałem, że zjem w domu obiad.
- Miałam siedzieć cały dzień przy garnkach? - oburzyłam się. - Chcesz to zrobię ci cos do jedzenia.. - powiedziałam, wstając. - Jajecznica, naleśniki?
- Wystarczą kanapki.. - mruknął. Bez słowa wyszłam do kuchni. Zrobiłam stos kanapek i razem z herbatą zaniosłam Zbyszkowi. Zjadł, a ja dokończyłam pisanie.
- Co robimy? - spytałam już w lepszym humorze.
- Możemy coś obejrzeć. Nie mam siły się nigdzie ruszać.. - odparł, włączając telewizor. Tak miało wyglądać nasze życie?



__________________________________

Żeby nie było trzymałam się terminu :) Jeszcze przez 15 minut jest wtorek :) Przepraszam, ale mam coraz więcej nauki i naprawdę ciężko mi się wyrobić.. Klasa maturalna.. Sami rozumiecie :) Następny w piątek, choć nie obiecuję, że będzie w normalnych godzinach :) Proszę o komentarze=motywacje może dzięki temu uda mi się napisać go na czas :) 

4 komentarze:

  1. Rozumiem, że coś wymyśliłaś i jeszcze pociągniesz naszą opowiadanie :D
    Bardzo mnie to cieszy, aczkolwiek uważam że nasza miłą Julka musi zdać sobie sprawę, że nie zawsze Zbych będzie nosił ją na rękach, ratował z rąk oprawców czy wyciągał z depresji. Cóż czasem trzeba po prostu żyć, gotować obiadki, spać po prawej stronie... Niestety. Trzeba się do tego przyzwyczaić i pójść na swego rodzaju kompromis...
    Proszę dodaj rozdział w terminie. Nawet za 15 dwunasta. Lepsze to niż czekanie do sobotniego poranka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe czekam na następny;) jak zwykle jak jest monotonnie i spokojnie to jest źle, skąd ja to znam;DD a ja nie pamiętam kiedy dodajesz odcinki, więc dla mnie to jest niespodzianka zawsze, gdy widzę że jest coś nowego;) i czytam z zapartym tchem;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz odkąd są razem zrobiło się tak jakoś spokojniej, co mi się nie bardzo podoba. do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a mi sie wszystko podoba :D może to taka cisza przed burzą xd

    OdpowiedzUsuń